podróże, wyprawy, relacje
ARTYKUŁYKRAJEGALERIEAKTUALNOŚCIPATRONATYTAPETYPROGRAM TVFORUMKSIEGARNIABILETY LOTNICZE
Geozeta.pl » Spis artykułów » Ameryka Północna » W Świecie Drugim i Pół
reklama
Krzysztof Ulanowski
zmień font:
W Świecie Drugim i Pół
artykuł czytany 2346 razy
Holender prowadzi też kantor wymiany walut, niestety, nie przyjmuje euro. Informuje jednak, że europejską walutę przyjmują w pobliskiej (jak wszystko we Flores) kawiarence internetowej. Euro kosztuje tam osiem śmiesznych.
Trafiamy na restaurację ,,Princess de Maya" (,,Księżniczka Majów"). Za spaghetti z czosnkiem, wyciskany sok pomarańczowy i kawę płacę 50 śmiesznych. Kelner myli się na naszą niekorzyść. W ruch więc idą długopisy; a my szybko przypominamy sobie pisemne mnożenie i dodawanie.
Gdy wracamy z restauracji, po raz pierwszy w Ameryce Łacińskiej zaskakuje nas wreszcie prawdziwie tropikalna ulewa. Do tej pory mieliśmy szczęście; deszcz padał zawsze w nocy, albo kiedy siedzieliśmy w autobusie. Chowamy się do jakiegoś sklepu z ciuchami i pamiątkami. Ulewa przechodzi po pół godzinie.
W schronisku pijemy lokalne piwo ,,Brahva". Pierwszą butelkę kupuję u indiańskiej pracownicy i płacę 15 śmiesznych. Drugą flaszkę sprzedaje mi już ,,Jim Morrison". I wtedy cena w cudowny sposób spada do 10 śmiesznych. Tymczasem domniemana Amerykanka okazuje się Izraelitką. W dodatku rozumie kilka polskich słów. Jej babcia była z Polski. Następnego dnia rano biegniemy na przystanek autobusów, odjeżdżających do ruin indiańskiego miasta Tikal. Autobus się spóźnia, ale nie martwi nas to. Przystanek znajduje się przy kawiarnianym ogródku, a my nie zdążyliśmy zjeść śniadania. Pijemy więc przynajmniej kawę (pięć śmiesznych).
Przyjeżdża wreszcie autobus. Bilet w obie strony kosztuje 50 śmiesznych. Tyle samo wstęp do parku narodowego. Kiedy na skraju dżungli stoimy w ogonku do kasy biletowej, widzę na ziemi wyjątkowo wielkiego, martwego pająka. Obok leżą dwa chude skorpiony. Równie martwe. Na zwłokach liczne mrówki. Żywe.

Piramidy w zielonym oceanie

Przed ruinami miasta kilka ulokowało się stoisk z jedzeniem i piciem. Indianka z małą córeczką sprzedają ręcznie wyciskany sok z pomarańczy. Kawałek dalej na ziemi usiadł spory sęp. Pozwala nam podejść dość blisko, zanim decyduje się odlecieć.
Droga przez dżunglę pełna jest pełzających, ogromnych gąsienic. Nieustannie patrzymy więc pod nogi, zamiast obserwować korony drzew, po których skaczą duże, czarne małpy. W zaroślach biegają wyrośnięte ptaki, przypominające indory. Przemykają też dziwne, bezogoniaste ssaki wielkości psów. Jaguarów nie zauważamy. Na szczęście.
Strona:  « poprzednia  1  2  3  [4]  5  6  następna »

górapowrót
kursy walutkursy walut
[Źródło: aktualny kurs NBP]
ZDJĘCIA